Wiatr porwał jej ukryte
pod szalem marzenia
strzępiąc kolorowe brzegi,
wyrywając nitkę po nitce…
Zaglądał w jej łagodne oczy,
szeptał w rozwiane włosy,
ale ona milczała…
Nie miała pustki w sercu,
brnęła przez zaspy ludzkich słów,
przez śnieżyce potęgujące chłód…
W myślach miała woń fiołków,
zapach młodego lasu, delikatnych traw…
Cisza.
W tej ciszy na nowo się rodzi,
rodzą się marzenia,
a wiatr ?……
Wiatr porywa to, co słabe,
strzępi, co nietrwałe,
łamie, co kruche….
Miłość podała jej dłoń,
ubrała w błogi spokój,
siłę i wiarę cenniejszą od złota……….jm