Franio, mały koziołek. Przyszedł na świat, po długim i ciężkim porodzie…Koza mama źle się czuła, była słaba i myślałam, że będzie po niej….Miała parkę, niestety mała kózka nie przeżyła….Bardzo, to przeżyłam i ciężko patrzeć na cierpienie zwierzęcia….Z Melunią jest już dobrze, walczymy jeszcze z wymieniem…Serdecznie dziękuję za opiekę weterynaryjną p. Iwonie Wieczorek-Miranowicz….jm
Nasz dzielny Franio!!!!Radzi sobie bez mamy kozy…
Franio pod czujnym okiem córki Oktawienki, która karmi go, co 2-3 godziny….Dziękuję!!!
Spał też w domu, był grzeczny i cierpliwy….
Franio rośnie jak na drożdżach i lubi bawić się z kózką Manią…..