Poranek po deszczu,
zapach młodych konwalii,
białego bzu, niezapominajek.
Stąpam boso po zroszonej trawie,
zaglądam do kaczuszek,
nad stawem słychać szum tataraków…
Stoję na wysokim pieńku,
jak na mostku kapitańskim,
mój wzrok zatrzymuje się
na ogromnych połaciach pól rzepakowych.
W błękicie, zieleni i żółci maluję dziś mój dzień,
kolejny dzień miłości, zauroczeń i zasłuchania się w ten wiosenny ptasi koncert, którym wtórują trzmiele, pszczoły, osy, bąki i chrabąszcze……Miłego dnia….jm