Nietykalny na chwilę…

Wróciliśmy wieczorem z Poznania, pod naszą bramą znaleźliśmy kota z przetrąconym kręgosłupem.Nie wiemy czy to zrobiły psy, czy jakieś większe zwierze np.krowa.czy człowiek….Było ciemno i w pierwszej chwili pomyślałam ,że to nasz kot Heniek.Rozbeczałam się i tuliłam kocię do piersi.Kiedy przyniosłam go do domu, zobaczyłam, że to obcy kot. Bardzo wychudzony, sama skóra i kości, a w dodatku miał przetrącony kręgosłup.Chciał wstać, ale tylne łapki leżały nieruchomo. Otuliłam kotka i pozwoliłam , aby spokojnie odszedł…Nierówno oddychał, wzrok miał nieobecny…Ale kiedy wróciłam po nakarmieniu kóz, zauważyłam, że mój Nietykalny się podniósł.Byłam szczęśliwa kiedy wypił mleczko i coś delikatnego zjadł.Kiedy go głaskałam mruczał sobie i był zadowolony.W nocy wstawałam do niego….Siedział sobie pod kocykiem i mruknął kiedy mnie zobaczył…..Rano był również wesoły. Pachniał oborą i odchodami.Wykąpałam go i ogrzałam.Zasnął smacznie i przespał cały dzień…Następnego dnia miałam kotka zawieźć do weterynarza….Niestety, odszedł spokojnie wtulony w moje dłonie….Miałam nadzieję, że wyżyje, ale obrażenia były bardzo duże….Opiekowałabym się nim do końca, moim małym Nietykalnym, bo tak go nazwałam….Był tylko chwilę, ale w sercach pozostanie na zawsze…..jm

Zaraz po znalezieniu, obmyty z krwi….

Po kąpieli wyglądał dostojnie….

Był jak ten tulipan….Mój Nietykalny….