Wichura i Zygi….

Obudziła mnie wichura, a raczej jej ujadanie.Pomyślałam o koźle Zygim, który zamieszkał w domku za stodołą….Taki prowizoryczny ten domek, choć chroniący przed deszczem, ale czy przed wiatrem?…Ubrałam się i pędem do Zygusia.Był wystraszony, bo nawet nie myślał, aby ruszyć na mnie z rogami…Z Piotrusiem zaprowadziliśmy go do stodoły, aby miał ciepło….Chyba był zadowolony, bo wąchał swoje stare miejsce i był spokojny….Teraz patrzy w nasze okna dziękując za ciepełko i pełną miskę…..Są pierwsze straty….Wichurzysko, zmiotło z okna mój piękny gliniany gar z całą wiązką bazi…A na pięknie wygrabionym podwórku, tańczą całe tabuny liści…..Ale jest pięknie, jesteśmy wszyscy razem i ten dzień spędzony w domu, na pewno będzie niezwykły….Rodzina jest Najważniejsza….Kocham!!!!jm