Bocian na przejściu dla pieszych….

Ostatnie dni były pełne niespodzianek….Kiedy spokojnie jadłam sobie śniadanko, zobaczyłam przez okno parę szczygłów.Tańczyły z parą rudzików i zrobiło się bardzo kolorowo i radośnie.A, kiedy jechałam do miasteczka oniemiałam,przez przejście dla pieszych dostojnie kroczył bocian.Zatrzymałam się,a on spokojnie paradował przede mną…Nie obyło się bez tragicznych zdarzeń.Została tylko jedna kaczuszka,teraz jest już duża i bezpieczna.Straciliśmy dzięcioła,nie udało się go wyrwać kotu….Zostało jeszcze kilka osobników ,bo tej wiosny jest kilka gniazd.Powstały  jeszcze dwa gniazda jaskółek i gniazda gruboszy…..Ten rok obfituje w szpaki, uratowałam dwie czereśnie, reszta czereśni poległa pod dziobami chmary tych żarłoczków czereśniowych….jm