Córka obudziła mnie o 1.30 w nocy.Powiedziała ,że psy szczekają na jeża,który zwinięty w kulkę leży pod płotem.Wzięłam kartonik i przyniosłam go do kotłowni.Długo czekałam ,aż wydostanie się ze swojego kolczastego domku.W końcu rozwinął się i pokazał swój uroczy pyszczek.Ale zauważyłam pod nim dość sporą plamę krwi.Zmieniłam posłanie i obserwowałam go jeszcze chwilę.Zaczął dość sprawnie chodzić i chciał się wydostać na zewnątrz.Kiedy rano zajrzałam do jeżyka i delikatnie go poruszyłam ,nie reagował.Przekręciłam go na bok i też nic.Bardzo żałowałam ,że nie udało się uratować zwierzątka.Odwiozłam Wiki do szkoły,a po przyjeździe poszłam do kotłowni,aby zabrać jeżyka.Zauważyłam,że leży w innym miejscu w kartoniku.Dość mocno poruszyłam kolczastego śpiocha,a on już bardziej ochoczo zareagował i zdziwiony patrzył na mnie swoimi pięknymi oczkami.Wyniosłam go w bezpieczne miejsce,ale nie chciał iść pod stertę gałęzi.Myślę,że wypuszczę jeżyka wieczorem…..Nie zabrakło obserwatorów.Tomcia z Heniem z przejęciem patrzyli ,co to za kolczaste stworzenie…Jestem szczęśliwa ,że jeżyk Śpioch przeżył……jm