Właściwy czas….

Wczoraj wiele się wydarzyło.Wystąpiliśmy w Ustce z naszym „HIOBEM”. Zostaliśmy miło przyjęci,kościół był wypełniony po brzegi.Ks.Piotr zaopiekował się nami.Mieliśmy ciepłą salkę ,aby przygotować dzieci do występu,wymalować twarze, po rozmawiać jeszcze o sztuce.Potem kolacja w przytulnej restauracji i do domu…..Kiedy z panem kierowcą podwoziłam maski do domu, to miałam wrażenie,że ktoś leży przy dużym kamieniu.Było wietrze i mroźno.Chłód przeszywał mnie na wskroś.Po zabraniu masek do domu,wraz z domownikami udaliśmy się na miejsce,aby sprawdzić ,czy rzeczywiście tam ktoś leży.W pobliżu stali młodzi mężczyźni.Kiedy podeszliśmy do dużego kamienia,zobaczyliśmy mężczyznę zwiniętego w kłębek.Obok leżały piwa, był mokry i pijany do nieprzytomności.Mężczyźni szybko podeszli do nas.Powiedzieli,że choć stali tak blisko niego,nie zauważyli,że ktoś leży….Poprosiłam ,aby zanieśli go do domu,bo jeszcze godzina ,a umrze z wyziębienia…Odetchnęłam z ulgą,kiedy wnosili go do ciepłego pomieszczenia…Dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło!!!…jm