Droga fatalna,ale dzieci odwiezione.Kilka taczek drewna przywiezione,przeręble porobione,ścieżki odśnieżone,czas na kawę i coś słodkiego.Patrzę na ten świat przez okno i jestem szczęśliwa w tej zimowej ciszy.Nawet nie przeszkadza mi ten śnieg,to zimno i całe mnóstwo pracy,które przede mną.Wypiszę kartki,jeszcze tylko 15,obiad,po dzieci,roraty i wieczorkiem będę robić lampiony….Jeszcze pieczenie pierniczków,aż się boję ,co to będzie za radość….jm