Adwent,to przepiękne chwile radosnego oczekiwania na przyjście Pana…A ,kiedy jeszcze za oknami śnieg,wszystko staje się świętem…..A sypie od rana.Gdybym nie musiała jeździć kilka razy do miasteczka,byłoby pięknie.Ale i tak jest bajecznie.Przywiozłam kilka taczek drewna z drewutni,porozwieszałam słoninkę na sznurze od bielizny.Mam pewność ,że żaden kot się do niej nie dobierze.Stoję w oknie i podziwiam te ptaszyny,a to dzięcioły przyleciały na wyżerkę,a to sójki,rudziki,o sikorkach i wróblach nie wspomnę.Mogłabym tak na nie bez końca patrzeć.Na prawdziwym ogniu gotuję zupkę,potem upiekę ciastka.Dzisiaj twórczy dzień,gdyż będę robić wieńce,jeszcze lampiony,świece,powypisuję kartki świąteczne…Sikorki zaglądają w moje okna,o widzę kotkę Lucy,ta to ma dopiero instynkt łowcy……jm