Moje zakręcenie…

Za trzy miesiące święta,a ja już myślę jak one będą wyglądały.Najpierw prace na jarmarki,które już muszę zacząć robić,kartki ,wieńce,ozdoby.Wszystko musi być ”zapięte na ostatni guzik” .I choć  jest jeszcze tyle czasu,to już jestem szczęśliwie zakręcona.Teraz wszystko pakuję do spiżarni,jak wiewiórka do dziupli,aby pysznie przetrwać zimę.Wdycham leśne powietrze,żegnam odlatujące żurawie,moje dzikie kaczki wyrosły już na dorodne kaczuchy.Pięknie było patrzeć jak z kacząteczka wyrosło porządne kaczę…Kiedy w nocy otwieram okno,słyszę potężne ryczenie jeleni,a to znak,że jesień zagościła w leśnych kniejach….Po cichutku odleciały jaskółki zostawiając swoje gniazdka pod dachem.Tylko motyle jeszcze wygrzewają się w ostatnich tak ciepłych promykach słońca i moje kochane koty ….jm