Miłość bezdomną – nie zawsze jest….

Mimo mrozu wyszłam w szlafroku nad zamarznięty staw.Wokół mnie skrzyły się malęńkie drobinki lodu,słońce ogrzewało gałęzie topoli,jabłoni.Jakaś radość wypełniła moje serce,a moje dłonie dotykały oszronionej mrozem trawy.Tęskniłam już za słońcem.Święta Bożego Narodzenia były cudownie spokojne,takie rodzinne,pełne radości ze wspólnego przebywania ze sobą.Jak każdego roku zakupiłam kilka ciekawych książek,czasopism na te wolne chwile tylko moje.Wczoraj w małej księgarni zakupiłam książkę Iwony Walczak „Nagie myśli”.Dziękuję Iwonce za mobilizację do pisania,za wszystkie wpisy,za słowa otuchy.nie chciałam  książki zamawiać przez internet,chciałam ją odnaleźć na półce w mojej ulubionej ,klimatycznej księgarni.Kiedy ją wyjęłam ,od razu przytuliłam do piersi ze wzruszeniem .Pierwszy raz znałam autorkę książki.Dziękuję Iwonko!!!Zakupiłam również książkę Agnieszki Błotnickiej”Koniec wiosny w Lanckoronie”.Może to przez sentyment do tego miejsca,do tego starszego pana ,który niósł na swoich plecach kosz z sianem.Zapachniało starą galerią w ryneczku,sklepem ze świeżym pieczywem.,zachodem słońca i tańczącymi chmurami nade mną.Pomyślałam o miłości,która nie jest bezdomna,która ma miejsce we mnie na zawsze.Takiej miłości życzę każdemu człowiekowi,jeszcze łagodności i cierpliwości w zdrowiu i niezapominajce,tulipanach i w łanach zbóż,w gwiazdce śniegu i świerkowych szyszkach…..jm