O 7.00,rozpoczęłam trening.Mam nadzieję,że w końcu będę systematyczna.Poczułam ,że zaczynam się rozsypywać,tak psychicznie jak i fizycznie.Od kilku dni robię w domu ćwiczenia rozciągające ,siłowe.Dzisiejszy poranek był przepiękny.Spowity w różowo-błękitną mgiełkę,pozamarzane pajęczyny i kropelki rosy na trawie.Biegłam po kolorowych liściach pobielonych delikatnie mrozem,powietrze pachniało radosnym jesiennym zauroczeniem.Energia mnie rozpierała,ćwiczyłam na konarach drzew podciąganie,pompki na oszronionych ławkach,a skręty tułowia przy starych modzrzewiach.Trening zakończyłam sprintem.Nie jest ze mna jeszcze tak źle,może dojdę do dawnej formy….Zaczynam żyć…..uwielbiam ten stan….jm