Otulona swetrem wrzosowym…

Szelest brzozowych liści,

smak ostatnich jagód

i pierwszych borówek,

zapach grzybów

i mchów zanurzonych w falch drzew.

Spaceruję sobie po dywanach zielonych,wrzosowiskach rozgrzanych słońcem,

jestem szczęśliwa ,niczego nie potrzebuję,

wiem,że tego nie zabiorę do domu,

siadam we wrzosowych kwiatach i odpływam ,

nie przeszkadzają mrówki,komary,chrząszcze,

w kieszeni trzymam żołędzie i zielone szyszki.

Dostrzegam w sobie miłość do pór roku,ich doskonałość.

Tęsknię za trzaskającym ogniem,herbatą z płatków róż ,śniegiem,tulipanami,kwitnącymi lipami,łanami zielonych zbóż,za wczesnymi porankami i długimi nocami.

Kocham te wszystkie moje tęsknoty,

dziecięce marzenia z kałużami

i krasnalami spadającymi z pierwszym śniegiem,

na kartki z bloku rysunkowego…jm