Wiejski poranek…

Pobudka o 6.30.Wyprowadziłam Brendę na spacer,bo Glutek z Aresem jeszcze są nią zaiteresowani.Chociaż, kiedy Brenda rzuciła się na Glutka,to ten jest trochę wystaszony,bo poszarpała nim dośc mocno.Nad stawem pięknie i delikatnie mglisto,ale ciepło i bezwietrznie.Warzywa z każdym dniem większe,pomidory już spore i kalarepka robi się pękata.Pobudka Wiki do szkoły ,śniadanie.Dzisiaj w szkole Dzień Mamy więc wystroi się na galowo.Wczoraj do późna w nocy robiła dla mnie prezent.Miałam ograniczoną strefę chodzenia po mieszkaniu,abym niczego nie zauważyła.Zakupy w sklepie i drugie już zaproszenie na mammografię,które wyjęłam ze skrzynki.Prawo wyboru,albo 30.05,albo 13-15 0.6.I bardzo dobrze ,bo o zdrowie należy dbać.Wyprałam i rozwiesiłam wszystkie buty jakie w domu są,potem wyczyściłam kozę Tosię,bo jeszcze linieje,nakarmiłam koty i psy,a teraz chwila odpoczynku przy kawie i książce…..aha,zakwitają czosnki ozdobne,margaretki i irysy….Dzisiaj zbieram też miętę do suszenia,potem zajęcia ze scholą i powitanie domowników….Uwielbiam piątki….jm