Pocerowana jak stara skarpeta….

Bywają dni ,które nas wzmacniają duchowo,otwierają oczy na ludzkie nieszczęścia ,miłość,zwyczajną dobroć,zawstydzają naszą małość,nasze biadolenie,nasz egoizm.Kilka lat temu,mój znajomy zapytał mnie,dlaczego los obdarzył go tak ciężko chorym dzieckiem?.Miał już jedno dziecko z pierwszego małżeństwa,ale rozwiódł się i kontakt z synem się urwał.Syn również nie był całkiem zdrowy.Odpowiedziałam,że może dostał jeszcze jedną szansę i może właśnie dla tej córeczki będzie najlepszym ojcem na świecie?Dziecko przeszło kilkanaście operacji,często mówił ,że jest pocerowana jak stara skarpeta.Pamiętam jak spotkałam go na mieście,stał blady jak ściana trzymając się drzwi samochodu.Okazało się,że dostał telefon ze szpitala z informacją,że dziecko jest w stanie krytycznym….Kiedy spotkałam Marka  miesiąc temu ,zobaczyłam małą dziewczynkę,która z zacięciem jeździła na specjalnym rowerku z buzią uśmiechniętą i umorusaną czekoladowymi lodami.Z taką duma opowiadał o jej postępach w mówieniu,chodzeniu.Czeka ją jeszcze kilka operacji,ale jest nadzieja!!!Wczoraj zobaczyłam bardzo chorą dziewczynkę leżącą w łóżeczku,maleńką jak na swoje 14 lat.Kiedy mama podniosła kołderkę ,aby ją pokazać ,to było w niej tyle dumy i miłości.Cały dom wypełniało takie ciepło, za którym się tęskni.Ze wzruszeniem patrzyłam na wielopokoleniową rodzinę zamieszkującą ten dom.Nawet strumyk pod oknami nucił wesołą ,wiosenną piosenkę…Myślę sobie ,że to nie my” wybieramy” sobie dzieci,ale to dzieci „wybierają „nas.Kiedy patrzyłam w oczy moich córeczek,to widziałam w nich obezwładniającą mądrość i miłość najszczerszą.Głupio mi było na nie krzyknąć,kiedy coś napsociły.Często myślałam,że to ja coś nie tak zrobiłam,albo postapiłam?Cieszę się ,że mnie wybrały na swoją mamę……I jak tu nie kochać tego życia z jego całą treścią!!!!jm