Kamienie bezsilności….

Nauczyłeś mnie patrzeć,

zwijać się w kłębek i nie płakać.

Twoje słowa są tarczą z hartowanego szkła,

które zatrzymują mój ból i smutek.

Słyszę swój śmiech uwolniony z lnianych płócien

poskręcanych lękiem ostatniej wichury.

W miłości mam upodobanie i modlitwie,

samotności głuchej i sprawiedliwej,

w myślach szlachetnych i sponiewieranych przez słabości.

Bądź i nie pozwól zachwiać się nadziei,wierze

i zrozumieniu zwyczajnego życia,

w które od czsu do czasu los rzuca kamieniami bezsilności…jm

                                                                           Janowi.K