Piec centralnego ogrzewania naprawiony!!!!!!!!!!.Od dwóch tygodni nie zmarzły mi uszy i nos podczas snu,bo dom otuliło ciepełko.Rozgrzewają się jeszcze podłogi,ale już można chodzić boso.Zaczynam żyć i z całym impetem zabieram się za świąteczną pracę.Radośniej zrobiło się na sercu,bo przspałam całą noc bez cogodzinnego wstawania ,aby podłożyć do kominków.Przębiłam się,ale jest do wytrzymania.Zaczynam dalej wypisywać kartki świąteczne,ozdabiać lampiony i świece,robić wianki na drzwi i na stół,aniołki już są wymalowane i tańczą przy kominku z innymi ozdobami.Wtulona w ciepło domu ,zaczynam uśmiechać się ze szczęścia.moje maleńkie chwile szczęśliwości cytrynowo-pomarańczowe…jm