Wtulona w ciepłe koce,swetry wełniane zapominałam ,że za oknem tęgi mróz.Palę już całą dobę w dwóch kominkach.Dzisiaj kurier ma dostarczyć część do pieca centralnego ogrzewania.Teraz muszę na wsi znaleźć elektryka ,który tę część zamontuje.Ale jestem dobrej myśli.Wczoraj brat nawiózł mnóstwo drewna ,pomógł przy odmrażaniu samochodu.Nawet w kościółku na roratach było już tak ciepło -przedświątecznie,bo czas to wyjątkowy,to radosne oczekiwania na przyjście Pana i czas na wysprzątanie swej „duchowej szafy”.Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Anioł i czytał wiersze .W migoczących płomykach tańczących na ścianie dał się usłyszeć głos delikatny, jak piewszy wiosenny kwiat wiśni z całym jej aromatem.Zapachniało mleczami na majowych łąkach,zbożami jeszcze okrytych zieloną mgiełką i matczynymi ciepłymi dłońmi tulącymi swe kochane dziecko.Wzruszenie połaskotało łzę,która wcale nie była gorzka ,ani słona,była kroplą miłości.Zrobiło się jasno i ciepło,trzaskało wesoło drewno w kominku,pachniało żywicznym lasem i zimowymi nocami z dzieciństwa!DZIĘKUJĘ Mój Aniele!!!