Jesienny wieczór w za dużym swetrze
spaceruje po spowitych łagodnością lasach,
po polnych drogach,zapomnianych ścieżkach jarzębinowych.
Otulony w szal kolorowy i czapkę z pomponem kasztanowym
przysiada nad jeziorami i zasypia przy szumie trzcin i suchych traw.
Zasłaniam noc powiekami ciężkimi od wspomnień,
snem,który nie był spokojnym tej nocy.
Gdzieś za rogiem myśli moich kolorowych,
ogromnych jak dynie pomarańczowe
nastaje świt,zapowiedź tańca jesiennego,
który ubierze mą duszę w suknię z delikatnych liści berberysu….jm