Jesień karmiąca piersią….

Od kilku dni zbieram ostatnie plony z sadu i ogrodu.Pomyślałam sobie ,że jestem jak ta wiewiórka,która zbiera orzeszki,nasionka buczyny i zanosi do swojej przytulnej dziupli.Orzechy laskowe suszę przy kominku,włoskie się zbuntowały i wydały na świat 4 sztuki.Sok z czarnego bzu wyborny,może jeszcze uda się zrobić z kilka słoiczków.Pyszna wyszła nalewka wiśniowa,dojrzewa jeszcze miętóweczka.Zamrażam nać pietruszki,selera ,dodaje jeszcze lubczyk i koperek(mieszanka bardzo aromatyczna).Suszę płatki róż,delikatne kwiatki nagietka,lawendy,mięty,skórek z jabłuszek.Potem robię różne ziołowe herbatki.Jutro zerwrę jabłka,ostatnie brzoskwinie i maliny,a z nich zrobię dżemiki do naleśniczków i rogalików.Jesień,to taka matka karmiąca swoją dojrzałą piersią ,pełna kolorów i zapachów z dzieciństwa i domu,do którego powracamy z czułością i rozmarzeniem….jm