Zaglądam w kołyszące się szuwary,
liczę zmarszczki na tafli jeziorka
wyżłobione przez wiatr
i pływające liście topoli.
Zapachniało dojrzałymi kwiatami
purpurowych dalii,słoneczników,
a na polach pieczonymi ziemniakami.
Słyszę jazgot odlatujących gęsi,
a za nimi ciągnącą się tęsknotę za letnią poezją pól.
Za chwilę wszystko ucichnie,
skryje się w swoich ciepłych dziuplach
i tylko świerszcze skryte za ostatnimi kaflowymi piecami,
będą tulić nas swoimi delikatnymi muzyczkami do snu….jm