Zapach plasteliny,zawsze będzie przypominał moje przedszkole,sztruksową bordową spódniczkę w czarne kropeczki i płaczącego młodszego brata,który chciał iść ze mną się bawić.Zapach piwoni,to zapach zakończenia roku szkolnego.Najpiękniejsze piwonie miała p.Śliwicka.Sprzedawała je za parę groszy.Zanurzałam swój piegowaty nos w różowe płatki i wdychałam jej świeży zapach lata.Białe ogrodowe goździki będą przypominały moje imieniny.Koleżanka kupowała je od babci straganiarki,która siedziała pod płotem naszego liceum.Zapach gumy balonowej „Donald”,to babcia Balbina,która przyjeżdżała na wieś i przywoziła lody bambino i właśnie ową gumę,to bieganie boso na drogę,aby zobaczyć ,czy już Balbina jedzie .Uśmiechała się najpiękniej ,bo tak serdecznie i bardzo nas kochała ,takich małych,wiejskich zasmarkańców.Zapach kwitnących jabłoni,to zapach mojej szkoły podstawowej.Usytuowana była wśród sadów,drzew morwowych i kasztanowców.Zapach mydełka rumiankowego,to zapach małego dzieciątka po kapieli,różowych policzków ,takich do zacałowania.Morze ,to zapach miłości i spacerów o zachodzie słońca.Zapach skoszonych traw,to wakacje u babci i spanie na sianie.Strasznie bałam się myszy i duchów….A zapach wschodu słońca,to zapach nadziei na nowy dzień i tego ,że trzeba go wykorzystać jak najlepiej,z miłością i oczarowniem…jm