Tulić zaspane koty ,
uśmiechem całować rezolutne sójki i sroki,
błądzić w gąszczu dmuchawców,
nos wyżółcić mleczami,
podpatrzeć kurczęcia i kwoki.
Kolana podrapać na drzewach,
szyszkami obrzucić stare płoty,
statkami z kory wypełnić staw
i puszyć się jak dumny nieopierzony jeszcze paw.
Nie bać się grzmotów z nieba,
wiśniami wymazać koszulkę,
zjeść cały talerz pierogów
i schować mamie białych nici szpulkę.
W mojej duszy dziecko psoci,
z nutką naiwności i zawstydzeniem o więcej prosi….jm