Całować sójki….

Tulić zaspane koty ,

uśmiechem całować rezolutne sójki i sroki,

błądzić w gąszczu dmuchawców,

nos wyżółcić mleczami,

podpatrzeć kurczęcia i kwoki.

Kolana podrapać na drzewach,

szyszkami obrzucić stare  płoty,

statkami z kory wypełnić staw

i puszyć się jak dumny nieopierzony jeszcze paw.

Nie bać się grzmotów z nieba,

wiśniami wymazać koszulkę,

zjeść cały talerz pierogów

i schować mamie białych nici szpulkę.

W mojej duszy dziecko psoci,

 z nutką naiwności i zawstydzeniem o więcej prosi….jm