Marzenie w żółto-różowych,delikatnych pastelach…

Ubrałam się jak pan Janek z serialu dla dzieci i młodzieży”Gazda z Diabelnej.Dawnego serialu…Ciepły,wełniany swetr,ocieplane spodnie,grube skarpety,czapkę,rękawice,okulary.Na ramieniu spoczywały moje narty biegówki.Słońce pięknie świeciło,-14st.C mrozu i moje pozytywne nastawienie do jazdy po roziskrzonym śniegu.Poszłam za wieś ,a tam przepiękne pagórki zatopione w różowo-żółtej delikatnej ,pastelowej toni.Stałam i wzrokiem ogarniałam bielusieńką ,błyszczącą połać pól.Pachniało zimą,taką z dzieciństwa ze zmarzniętymi rękoma i zasmarkanym ,piegowatym noskiem…Towarzyszyły mi dwa moje pieski:Ares i Glutek.Biegały na krótkich łapkach i obwąchiwały tropy saren,jeleni i zajęcy…Wybrałam najbardziej nadający się do jazdy pagórek,zrobiłam tor i zaczęłam zjeżdżać.Było pięknie.Mroźny wiatr wtulał się w moje rozpędzone ciało,nogi utrzymywały mnie dzielnie i ,ani razu się nie przewróciłam.Pod górę dziarsko wbiegałam i z rozkoszą zjeżdżałam.Po godzinie ,ledwo żywa ,ale szczęśliwa wróciłam polami do domu.Marzenia się spełniają.Naprawdę biegałam i zjeżdżałam w scenerii tak pięknej,że aż dech zapierało.Cieszę się,że zamieszkałam na tej uroczej wsi,gdzie życie toczy się zimowo-leniwie,nawet dymy z kominów snują się delikatnie…A w domu kąpiel,obiadek,a potem herbata różana przy świecach i zapatrzeniem na zimowy ,śpiący sad…..jm