W domu taka cisza.Dzieci wyjechały na kilkudniowy wypoczynek.Rano padało ,raczej pożądnie lało.Śniadanie.Karmienie zwierząt.Na pewno po jabłonią leżą jabłka,wczoraj wszystkie wyzbierałam i zrobilam kompoty i dżemy….Najchętniej wskoczyłabym pod ciepły pled i zasnęła.Pomyślałam o grzybach,o jesiennym zapachu lasu,przydrożnej jarzębinie.Ale mnie wzięło.Może,to taka samoobrona przed tym ,co ma się za kilka dni wydarzyć.Jak sobie pomyślę,że muszę spakować wszystkie rzeczy z domu,wynieść meble,to trochę mnie to przeraża.A potem wkroczy ekipa budowlana i zburzy to,co do zburzenia,aby narodził się dom,który sobie wymarzyłam.Ma być prosty,ciepły,do którego zawsze można wejść i powiedzieć,że to jest właśnie to.Wiem,że będzie tylko coraz piękniej i lepiej….jm