Od rana słońce,nawet Brenda wygrzewała się w nim pod stodołą.Śniegu już też nie ma,tylko na stawie jeszcze gruba warstwa lodu.Nie wiem ,czy to możliwe,ale chyba słyszałam śpiew skowronka?…Dzika kaczka z hałasem przefrunęła nad świerkami,sroki kłóciły się o coś.Wiosna to?.Jutro spotkanie na zamku artystów ludowych i wystawienie prac.Czeka mnie dużo rozmów,panowie będą udzielać rad ,jak radzić sobie na wsi,kiedy mam co zasiać itp.Z paniami o malarstwie,co nowego urodziło się na płótnie,nowe hafty,mereżki,kwiatki z bibułek,pisanki,kraszanki,wianuszki wielkanocne.Ale,to jutro!Dzisiaj o 17.30,przebyłyśmy w domu Drogę krzyżową.Wiki jest chora,więc nie mogłyśmy jechać do kościółka.Dziękuję ks.Stanisławie za książkę "Bierzmowanie dziejów",właśnie z niej rozważałam mękę Chrystusa na Drodze krzyżowej łącząc się z prośbą,aby Duch Święty zjednoczył nas wszystkich w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym…W sercu taki spokój i coś ,czego opisać nie potrafię…jm