Żonkile i zaspane,zielone małolaty…

Zaczął padać śnieg.A w łóżku cieplutko,nie chce się wstawać.Ale kogut sąsiadów zaczął wściekle piać i nici ze spania.Domownicy zajęli się rozpalaniem w kominkach,karmieniem zwierząt,zwózką drewna.Po śniadaniu ,pojechaliśmy do miasta zrobić porządne zakupy na cały tydzień.Gdy wszystko zostało zakupione ,zauważyłam w maleńkiej kwiaciarence żonkile,prymule.Pobiegłam i kupiłam miniaturowe,żółte piękności-wiosenności.W domu wstawiłam je do kolorowych doniczek,ale przypomniałam sobie ,że jeszcze w nierozpakowanym kartonie po przeprowadzce, były sadzonki hiacyntów i żonkili z tamtego roku.Kiedy otworzyłam karton,zobaczyłam zielone,zaspane  sadzonki.Zabrałam je i udomowiłam.Teraz stoją w jadalni na stole i kierują swe lica w stronę słońca.Jeszcze dziś wsieje lawendę,może coś się z tego urodzi…..jm