O drugiej nad ranem skończyłam czytać książkę.Trochę zmarzłam,więc wsunęłam się pod gruby koc,przykryłam kołdrą i zasnęłam.Rano obudziło mnie słońce.Poczułam zapach kawy,boczku,usłyszałam ogień trzaskający w kominku…Jak dobrze,kiedy można dłużej pospać,kiedy śniadanko jest już na stole…Wyjazd do kościółka na mszę św.Ślizgawica taka,że nie można było podejść pod górkę.Niedziela Chrztu Pańskiego.Piękne Słowo Boże skierowane do dzieci i dorosłych…A w domku przygotowanie do obiadu,upiekłam chleb,zrobiłam sałatkę,kompot wiśniowy,rosołek,plastry mięska w warzywach ,ziemniaczki.Wiki uczy się jeździć na łyżwach….Potem, coś obejrzę w tv, zacznę czytać biografię św.Augustyna,wypełnię pamiętnik,pomarzę sobie o kimś,potęsknię,powzdycham,zaplanuję jutrzejszy dzień,choć wiem ,że i tak na wsi ,niczego tak do końca nie można zaplanować….jm