Wichura rozszalała się na dobre.Szarpie ostatnie liście z jabłoni i rozrzuca je po sadzie,mąci wodę w stawie i rozpędza szaro-bure chmury.Teraz mogę przyglądać się sójkom,kilka z nich przesiaduje na starych wierzbach,jedna nawet zawitała do przydomowego karmnika…W piecach trzaska już ogień,wyczuwam zapach jajeczniczy i kawy.Dziś zacznę robić adwentowe wieńce i karty świąteczne,potem upiekę piernika,zrobię może na jutro rogliki z migdałami i dżemem….jm