W szkole podstawowej grałam w piłkę nożną.W deszczu i spiekocie,na dobry i zły nastrój,tak do bólu.Posiniaczone nogi,podrapane ręce ,twarz,bo to bardzo męska i ostra gra była.A na wiejskim ,nierównym boisku o kontuzję było naprawdę łatwo.Raz stałam na bramce,chłopak z ósmej klasy kopnął piłkę ,która uderzyła mnie w głowę i ścięła z nóg.Zasmarkana "poczłapałam" do domu.Stanęłam przed lustrem i patrząc na czerwoną z podbitym okiem twarz postanowilam więcej nie grać w piłkę.Tłumaczyłam sobie ,że to nie babski sport,że będę miała krzywe nogi,podrapane kolana .Ale kiedy wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak chłopaki grają,to aż mnie skręcało ,aby pobiec i choć przez chwilkę pograć.W wakacyjny,kolonijny dzień ,odbywały się rozgrywki piłkarskie .W jednej z drużyn brakowało zawodnika.Stałam i z zazdrością patrzyłam jak za chwilę zacznie się prawdziwa walka.Wyglądałam jak chłopak,chude długie z krótkimi włosami.Poproszono mnie abym zagrała.Szalałam na boisku,nawet strzeliłam gola,ale ktoś mnie rozpoznał i tak zakończyła się moja kariera piłkarska.Raz nawet byłam kapitanem chłopackiej drużyny,ale też mnie zdemaskowali!Ale co sobie pograłam ,to było moje!…jm