Porwał mnie wiatr jesienny,
smagał mokrym deszczem,
listkami miłorzębu i lipy.
Wdzierał się w gałęzie
w zapłakne parasole.
Pieścił kałuże i w niebo
spogladał głębokie.
Potem przycichł,
szalem otulił chłodną
od deszczu twarz,
pocałował moje oczy
i odszedł w za długim,
jesiennym ,poszarpanym płaszczu…jm