Zatrzymałam w sobie tyle chwil,
zapachów nocy i Twoje narodzenie.
Nasz pierwszy spacer lipową aleją.
Miałaś kilka dni,kiedy sok z leśnych malin
zabarwił Twoje maleńkie jak serduszko usteczka.
Nieprzespane noce,nasze małe smuteczki,
pierwsze książeczki,bajeczki,
maleńkie kroczki i ząbeczki stokrotkowe.
Przepraszam za krzywo obciętą grzywkę,
za to ,że zamęczam rozmowami o miłości,
marzeniach i spacerach po chmurkach…
Dziękuję za cierpliwość,za anioła ,
który jest w Tobie od urodzenia.
Za uśmiech dziecka i za światło,którym promieniejesz,
za ciepło, troskę i za to,że tak pięknie się wzruszasz.
Ale największe szczęście mam ja,
urodziłam Ciebie moja córeczko 19 czerwca.
Zapamiętałam kruche ciałko trzymane przez lekarza
i czerwoną ,rozwrzeszczaną mordeczkę.
A teraz moja piękna ,mądra o anielskim sercu córeczko,
życzę Tobie miłości,takiej prawdziwej,
ale też takiej jak różane ogrody,jak zapach maciejkowych nocy,
świątecznych chwil,zwariowanych spotkań z nami.
Życzę Tobie,aby każdy dzień był jak spełniające się marzenie,
a miłość ,która jest w Tobie ogrzewała każde serce i rozświetlała oczy.
Dziękuję Bogu za bycie matką dla Ciebie….jm
Mojej córce Klaudii,albo
mojej córeczce Klaudunii,
albo zwyczajnie Kaciunii…