Słońce ogrzewa śpiące pajęczyny
na maleńkich sosenkach.
Z pożółkłych badyli ,w górę pną się
delikatne źdźbła soczystej trawy.
Tylko stara jabłoń jeszcze smacznie drzemie,
otulona zielonym bluszczem i młodym modrzewiem.
Pod kamieniem pozostałym po starym
fundamencie domu ,na świat swymi oczarowanymi oczkami
rozpatrzyły się maleńkie ,na w pół dzikie żonkilki.
Tyle uroku w tym żółtym skarawku lasu,
zapomnianym przez dawnych właścicieli.
Lubię sobie posiedzieć w tym zaczarowanym
przez maleńkie żonkile miejscu……jm