A ja leżę i leżę…

Rozchorowałam się i wtulona ,skulona,na dłużej pozostałam w cieple swojej

sypialni.Zaczęłam swoje chorowanie od zgromadzenia nieprzeczytanych

książek,gazet… .Tylko,że z tym czytaniem różnie bywa ,kiedy boli głowa,

kiedy osłabienie samo zamyka oczy i pozwala na kilka chwil odpłynąć w sen.

Myślę ,że każdy kto choruje ,na swój sposób przeżywa chwile kiedy leży

sobie sam.Podczas obecnego chorowania zrozumiałam ,jak wiele jest

osób,które się o mnie martwią,modlą się,pamiętają,rozweselają i troszczą się

tak pięknie.To, co wtedy czuje serce,jest niedoopisania.Niekiedy marudzimy,

że nikt nas nie kocha,nie rozumie,nie pamięta…Myślę,że nie doceniamy i nie

zauważamy ,jak jesteśmy ważni dla innych.Dlatego dziękuję wszystkim za

wsparcie ,cudowną troskę i za to,że jeżeli kiedyś usłyszę ,że nie warto żyć,

kochać ,to obiecuję ,że "uduszę",ale tak tylko leciutko….Całuję i z całego

serca dziękuję…Dzieciom ze świetlicy ,s.Monice,p.Czesi,p.Marii,p.Danusi,

dk.Piotrowi,ks.Piotrowi M.,ks.Stanisławowi(dziękuję za  książki ,które

napisał z taką miłością i oddaniem),ks.Kazimierzowi,ks.Romanowi,p.

Chmurce,Dorotce i Waldkowi,ks.Markowi,Markowi W.,ks.Janowi,

ks.Ryszardowi,ks.Zbigniewowi,Klaudunii z Krzysiem i moim

przekochanym domownikom i Tobie i Grzegorzowi Turnauowi i jego piosence

"Liryka,liryka, tkliwa dynamika ……"tutaj pozwoliłam sobie zanucić…

Dziękuję i otulam wszystkich swoją miłością i dozgonną przyjaźnią….

Dziękuję Bogu ,że tak pięknie mnie przygarnął i ogarnął swoją miłością i

nie pozwolił zwątpić w miłość…..

Idę do łóżeczka,mam nadzieję ,że może za dwa dni,pójdę na zimowy,leśny

spacer….Dziękuję za te chwile wszystkim moim ziemskim aniołom i

przytulam mocno do serca….jola maj