Pory roku w lawendowych poduszkach…

Za oknem szaro-buro,delikatnie pada śnieg,

cicho,dzieci wyjechały na ferie.

Siedzę i piję kawę,za chwilę zacznę pracę.

Lubię pracować w domu,nic ,ani nikt

mnie nie rozprasza,nie ponagla.

Słucham muzyki,kolor zawsze

wychodzi inny,forma też…

Ażurowe liście łagodnie wtulają się,

w ciepłą jeszcze ściankę formy.

Trawy i rdesty zagłuszają małe stokrotki,

delikatne krwawniki,listki berberysu.

Fijołki i plasterki cytrynki,

zatopię w bieli,a w żółci

zajęczy szczaw,zawilce

i koniczynkę trójlistną.

Za oknem śnieg,a ja zatapim lato

w mleczno- białej masie.

Zapach też jest słoneczny.

Jesień już u mnie była,

wyfrunęła listkami klonu,kasztanowca,

miłorzębu i olchy.

Siadam i marzę o przebiśniegach,

zaspanych narcyzach,szafirkach i

wszędobylskich mleczach.

Na stole stawiam wazon z tulipanami,

koronkowy obrus otula swą bielą,

jaskrawość wiosenną…

Wsród aniołów z trzema paluszkami,kotów miłków,

maków polnych,lawendowych poduszek,

zasnęły na moment pory roku,

niech śpią tam do jutra……jm