Od rana sypie śnieg,ulica zasypia powoli otulona śnieżną pierzynką.
Mam w pamięci twarz młodej dziewczyny,którą spotkałam po wyjściu z
pizzerii.Tam zazwyczaj jestem zapraszana przez Piotrusia,na sałatkę i kawę.
Siedząc w cieple ,oglądaliśmy świat przez okno,zamieć śnieżna rozszalała
się na dobre.Przechodzący ludzie chowali twarze w szaliki i kołnierze.
Wyszliśmy na zewnątrz,szybkim krokiem szłam do samochodu.Moją
uwagę przykuła sino-czerwona twarz młodej dziewczyny.Stała pod ścianą
sklepu i handlowała odzieżą.Spojrzałyśmy na siebie,zrobiło mi się jej żal.
Była tak zmarznięta,że widok jej twarzy był przejmujący,na moment
wszystko przestało istnieć…Podjechał samochód,zapakowała towar.
Pomyślałam sobie ,że zaraz pojedzie do domu ,ogrzeje się,napije
gorącej herbaty.Kiedy odjeżdżałam ,jeszcze tam stała z dłońmi
złożonymi na piersi…..jm