Nadziejo moja kochana,
rozhuśtałaś się w sercu na dobre.
Szloch ,który potem przywdział sweter,
w zielono-czerwoną kratę,
okręcił szyję szalikiem białym i
wyleciał z hukiem przez okno.
Słone serce rozpuściło się i spłynęło po
zaparowanej szybie,po wytarciu,
nawet ślad nie pozostał ,ani smak.
Moja nadziejo,moja kochana tęsknoto,
Twoje słowa,kapią się we fiołkach i
wygrzewają ,jak kot na ciepłym piecu….jm