Letni dzień.Babcia wśród rozgrzanych słońcem rabatów aksamitek,lobelii,
chryzantem.Dziadek uwija się przy pszczołach.Usiadłam na starej ,
ogrodowej ławce i patrzyłam na nich z zachwytem,bałam się odezwać,
aby ta chwila nie rozpłynęła się…Noc.Biegnę do domu babci i dziadka,
wiem ,ze tam nikt mnie nie skrzywdzi.Na starej szafie siedzi wiewiórka i
patrzy na mnie bystrymi oczkami.Dziadek opowiada mi bajkę,a babcia niesie
pyszne kakao…Sianokosy…Jedziemy z dziadkiem drabiniastym wozem na łąki,
upał nie do zniesienia.Grabimy siano i układamy je na wozie,wdrapuję się
na sam jego wierzchołek.Obserwuję zachód słońca,niebo ,drzewa.Zapach i
cykanie świerszczy.Na kolację zsiadłe mleko i młode ziemniaki z koperkiem.
Noc w stodole,dziecięce opowiadania o duchach,a świt budził nas promieniami
słońca wdzierającymi się przez szpary w starych deskach.Jaskółka wróciła
do gniazda ze śniadaniem, dla swoich żółtodziobych żarłoczków…Babcia
z dziadkiem w starej szklarni ,snują plany,opowiadają o starych dziejach ,
kiedy pracowali w Opatowie u dziedzica p.Karskiego…Pamiętam konie,
smak mleka prosto od krowy,trzaskający zimą ogień w piecu,jabłka
suszone,ogromną pierzynę i figurkę Matki Boskiej,na którą patrzę,
każdego dnia ze wzruszeniem.Mam też stary babciny czajnik i starą
ogrodową konewkę…Ale najpiękniejsze mam wspomnienia o Nich,
bo zaszczepili we mnie szacunek do przyrody,do pracy.Nauczyli
jak z maleńkiego nasionka wyhodować begonię,lobelię,pomidory itp.
Jeszcze widzę ,jak babcia siedzi pod kwitnącą jabłonią i nuci sobie coś
cichutko,a dziadek ostrzy kosę osełką….