Pewnej nocy,biegłam przez łany zbóż,
nie czułam bólu ranionych nóg.
Był to mój rekord świata na 3 km.
Pewnej nocy,zobaczyłam na niebie swoją gwiazdę,
napewno ktoś ją już nazwał,
wtedy pierwszy raz pokochałam.
Pewnej nocy,ojciec wszedł z siekierą do domu,
mama wyskoczyła z pierwszego piętra.
Uratowała ją antena telewizyjna.
Patrzyłam tępo w ścianę, obejmując rodzeństwo.
Pewnej nocy,ukryłam się w szafie,
w tej szafie szybko dorosłam.
Teraz, noce mam rozgwieżdżone,
pachnące cynamonem,obraną pomarańczą.
Anioły siadają na parapecie i śpiewają ze świerszczami,
jaśminy i bzy zaglądają ,czy mam miłe sny.
Wtulona w rozmarzenie zasnę i dziś,
a tamte noce,może były snem?