Wstałam o świcie,gdyż umówiłam się z" panią od jemioły".Wybór był
imponujący.Dwóch ,już podchmielonych panów ,zachwalało swoje jemioły.
Jeden nawet mówił wierszem,przeżyłam romantyczne chwile w siąpiącym
deszczyku,ale jaka szczęśliwa.Kiedy ujrzałam te delikatne,oliwkowe
listki i srebrzyste kuleczki ,to zrobiło mi się na sercu ,tak świątecznie …
Z romarzenia wybił mnie znajomy, męski głos,-Po co Tobie taki duży krzak?
Ale rozmarzeniu nie pozwoliłam ulecieć,uśmiechałam się nadal …
Kupiłam rybki,kapustkę na bigos,pierożki i groch z kapustą..
Zaraz rozpoczynam bigosem ,wstęp do wielkiego gotowania ,to cudowna
uczta w kuchni,którą będę się raczyć do Wigilii.Po południu idę przygotowywać
paczki dla ubogich rodzin z naszej parafii.Wszystko ma swój czas,jednak
nie należy zapominać o sąsiedzie za ścianą ,samotnej staruszce,
małych ,kochanych zasmarkańcach….I to nic ,że nie ma śniegu,saneczek,
dzwoneczków ,bałwanków,wystarczy radość w sercu i dziecięca wyobraźnia…