Zakichana ,zapłakana,
chodzi miłość po bulwarach.
Szuka ciepła ,spokojności,
aromatu i błogości.
Gdzieś muzyka cicho płacze,
smętnym oczom łzy wybaczę.
Serce boli,dusza kwili,
schorowana jestem, moi mili.
Kto przywdzieje mnie w szaliki ,
ciepłe futro,rękawiczki?
Kto nakarmi migdałami ,miodem,
słodkimi malinami.?
A może ktoś zna lek ,na przeziębioną miłość?