Boję się,że kiedyś zabraknie stokrotek,
delikatnych muszelek ,które wyrzuciło niespokojne morze.
Kasztanów i ludzików kasztanowych na półce w dziecinnym pokoju,
chrabąszczy i siedmio-kropkowych biedronek, zakochanych w słońcu.
Dzikich jabłek z robaczkami o błyszczących oczkach,
zapomnianych już bajek o lisku i koguciku,
przy których płakałam i wymyślałam szczęśliwsze zakończenie.
Boję sie ,że nie będzie prawdziwych babć, z dłońmi pachnącymi drożdżówką
i ciągłym wtulaniem się w jej ciepłe ramiona.
Boję się o prawdziwą miłość,taką ,co serce rozrywa ,a potem je pięknie
zszywa nie pozostawiając blizny.
Może niepotrzebnie się lękam,bo
znajdę kogoś ,kto pomoże mi uchronić te cudowne delikatności i
przestanę się o nie bać…jm