Pachnący jesienną łagodnością…

Zauroczyłeś mnie sobą,

wypełniłeś moje myśli zapachem miodu,

jesiennym sadem z soczystymi śliwkami.

Wyobrażam sobie jak je smażysz

i jaki Jesteś wtedy słodki.

Jesteś ciepłem ,które osusza moje łzy,

 zapominam,że boli coś, co się potłukło,zraniło.

Widzę jak dotykasz mojej dłoni i prowadzisz

górskimi ścieżkami…

Nigdy jeszcze nimi nie chodziłam,

dlatego tak mocno trzymam się Twego ramienia.

Nawet nie wiem czy nucisz sobie piosenki,

czy lubisz zapłakane deszczem okna.

Słyszę Twój głos i Twoje słowa na chwałę Panu,

z uwielbieniem wznosisz oczy ku Niemu i miłujesz

swoim cierpieniem,samotnością tylko Twoją.

Wzruszyłeś mnie,kiedy powiedziałeś ,że czytasz moje wiersze.

Tak trudno mi teraz pisać,ale kiedy Anioły otulają mnie swoją

skrzydlatą miłością,to czuję się tą miłością cudownie zarażona…

Mam apetyt na świeży chlebek ,z Twoimi śliwkowymi konfiturami.

                                                                               ks.Zdzisławowi