Mały kotek w śmietniku…

Mamy nowy nabytek w domu,małe ,czarne kocię.Setki pcheł na małym wychudzonym ciałku.Kąpiel była dla niego szokiem ,trwała godzinę zanim odszukałam ostatnią walcząca ze mną pchełkę.Nasz pies Ares, za bardzo wczuł się w rolę ojca i liżąc maleństwo po pyszczku ,rzucał nim po całej łazience.Teraz ma zakaz wstępu,z zazdrości wyjada zawartośc jedzonka z małych miseczek,ale jest kochany,prawdziwy facet,który walczy o swoje jak lew.kotek dostał zastrzyk od weterynarza,gdyż jest bardzo chory,ciągle śpi wtulony w cieplutki kocyk.Dziś rano nawet wstał i przeszedł dumnie po łazience,po czym osłabiony wszedł do kuwety i tam zasnął.Może to dziwne,ale kiedy do domu przybywa zabiedzone zwierzątko,a było juz ich kilka ,to tak jakoś fajnie na duszy się robi ,kiedy te małe ,zagubione oczka patrzą na człowieka z taką ufnością.Właśnie przyszedł Ares,kiedy piszę lubi leżec przy moich nogach.Już nie wyobrażamy sobie życie bez niego,rozkochał w nas siebie i to cudowne uczucie niech trwa,czego i każdemu życzę z całego serca….jola