Guma balonowa”Donald”

Lubiłam biegać boso po wiejskiej ,piaszczystej drodze,przy której rosły

chabry i maki,a w koło roztaczała sie jakaś magia tego miejsca i czasu.

Zatrzymywałam się i zasłuchana w ciszę ,wyjmowałam gumę balonową

"Donald" i rozkoszowałam się jej słodyczą i smakiem.Obejrzany obrazek

z gumy, chowałam pod polny kamień jako skarb dla potomnych….

Dalej była duża sterta słomy,w której było mnóstwo myszek polnych z

brązowym paseczkiem na małym,delikatnym grzbiecie.Wchodziłam

na sam szczyt sterty i oglądałam cały świat…

Widziałam mój dom i okno w kuchni,chorą Basię ,która chodziła sama po

ogrodzie,pan Ślimak pracował przy pszczołach okadzając je pachnącym

dymem,Witek ze Stefką ukryli się w zbożu i chyba się całowali.

Ze złapaną myszką ,dzikimi jabłkami za "pazuchą",wracałam do wsi,

też biegiem i na boso,ale szczęśliwsza i z tym błyskiem w oku

najbardziej niegrzecznej  ze wsi,postrachem wszystkich

grzecznych i w warkoczyki uczesanych dziewczynek….

Zawsze uciekałam przed Mirkiem ,któremu powyginałam koła w rowerze,

i przed dyrektorem szkoły,gdzie połamałam ławkę i wyrwałam drzwi do

biblioteki bijąc się ze Zbyszkiem,naubliżałam milicjantowi za to,że

postawił mi =3 z karty rowerowej.

Ale chociaż mam co wspominać,a było tego naprawdę dużo…jm