Nie pozwól mi iść nocą w stronę jeziora,
nie zasypiaj na jego brzegu otulony zieloną trawą.
Dotykam Twoich brwi,tak delikatnie,łagodnie.
Usta spokojne na Twej twarzy, drżą z rozkoszy niespełnienia.
Odsuwasz moje dłonie tak ,że zaczynam się bać.
Powoli wstajesz i odchodzisz ze łzami głęboko ukrytymi w sercu.
Dlaczego nie mogę za Tobą biec…?
Obejmuję swoje osamotnienie i idę ścieżką znaczoną księżycem,
stopy zanurzam w spokojnej tafli jeziora i łagodnie opadam w dół.
Dlaczego pozwoliłeś mi iść nocą w stronę jeziora…?