Słońce rozświetlało łany jęczmienia,
ich niedojrzałe kłosy, obsypane długimi igiełkami,
pięknie poruszały się na wietrze.
Zrywałam rumianki,chabry i dziko rozsiane
pojedyńcze zboża.
Osty broniły wejścia na swoje królestwo,
dzika róża też nie chciała oddać mi swojego
dziewiczego zapachu młodych pączków.
Za to chrząszcze i inne żuczki
wdrapywały się na kwiatki ,kruche gałązki
i szalały w swoim tylko znanym świecie,
do którego człowiek nie ma dostępu.
Z koszem pełnym skarbów z pól i łąk ,
wróciłam do smutnego świata betonu i rozwrzeszczanych ulic.
Jutro pojadę też na moją łąkę,gdzie zapach poziomek miesza się z młodymi gałązkami jodły,świarka i dzikich rumanków…