Byłam brzoskwiniowa…

Słyszę śmiechy młodych ludzi,

tak zazdroszczę im tej radości.

Od jutra wakacje i nowe dni

pełne nieprzewidzianych chwil.

Plaże zapełnią sie zamkami z piasku,

opalonymi buziami dzieciaczków w

błękitnych chusteczkach.

Ktoś kogoś spotka na górskim szlaku,nad jeziorem.

Pamiętam lato nad jeziorem,

raki ,które witały nas z kryształowej wody

i sołtysa ,który chrapał tak głośno,

że słychać było w naszych namiotach.

Jechałam  na wesele koleżanki,

pasażerowie patrzyli na mnie ,jak na zjawisko.

Miałam na sobie brzoskwiniową sukienkę,naręcze brzoskwiniowych róż i opalona byłam na niesamowicie dojrzałą i soczystą brzoskwinię.

Jak było na weselu?..Zgasło światło,muzyka była nie do tańca,zabrakło pary młodej ,gdyż się pokłócili i poszli sobie gdzieś daleko.Ale pamiętam ten dzień

i pamiętam to lato i mgłę nad jeziorem i moje marzenia o miłości takiej pięknej ,wymodlonej.Wiedziałam ,że będę szczęśliwa jak tego dnia,kiedy byłam w brzoskwiniowej sukience a moje oczy patrzyły z zachwytem na pola usłane łanami zbóż i chabrami z makiem.

Czy jestem szczęśliwa?

Jestem… ,każdego dnia dostaję ten dar na małą chwilkę,aby się nie roztopił,

ale jestem i za to dziękuję Bogu każdego dnia….jola maj