Spalona dłoń…

Ludzie mówią,mówią,

ludzie płaczą,cierpią i ściszają głos.

Mężczyzna ze spaloną dłonią stoi pod ścianą w milczeniu,

oczy ma takie daleki,ale nie smutne,

dzielnie znosi ból.

Chłopak z szarpaną raną ,siedzi ze

spuszczoną głową w niepewności.

Słysze głosy kobiet,które nie mogą patrzeć

na to męskie cierpienie.

Cisza .

Teraz ja ,nawet się nie boję.

Idę pod nóż we wrześniu,znowu będzie niemiło.

Zaglądam do starej ksiegarni i wszystko jest łagodniejsze,milsze.

Słyszę łagodną muzykę,zaraz wypiję kawę,przecież świeci słońce i miłość mam w sercu,dlatego nie boję się niczego.