Ludzie mówią,mówią,
ludzie płaczą,cierpią i ściszają głos.
Mężczyzna ze spaloną dłonią stoi pod ścianą w milczeniu,
oczy ma takie daleki,ale nie smutne,
dzielnie znosi ból.
Chłopak z szarpaną raną ,siedzi ze
spuszczoną głową w niepewności.
Słysze głosy kobiet,które nie mogą patrzeć
na to męskie cierpienie.
Cisza .
Teraz ja ,nawet się nie boję.
Idę pod nóż we wrześniu,znowu będzie niemiło.
Zaglądam do starej ksiegarni i wszystko jest łagodniejsze,milsze.
Słyszę łagodną muzykę,zaraz wypiję kawę,przecież świeci słońce i miłość mam w sercu,dlatego nie boję się niczego.